Gospoda powstała w samym sercu wsi Gross Iser, na Łące Izerskiej. W murowanym budynku oprócz gospody, która posiadała miejsca noclegowe, znajdował sią też sklep. Ruch turystyczny był tak duży, że we wsi znajdowała się jeszcze jedna gospoda z miejscami noclegowymi (Isermuhle) oraz duże schronisko młodzieżowe Schihof-Iser, które miało oświetlenie elektryczne. Właścicielem gospody był Paul Hirt, którego ze wzglądu na podeszły wiek nie wzięto do wojska. Kiedy do wsi weszła Armia Czerwona, wszyscy mieszkańcy wioski byli przerażeni. Kobiety uciekły do lasu, przerażone straszliwą reputacją nadciągających wojsk. Brak kobiet i małe łupy wywołały wielkie wzburzenie żołnierzy radzieckich. Wywlekli oni starego Hirta, pytając: gdzie kobiety. Kiedy odmówił udzielenia odpowiedzi zastrzelili go. Mieszkańcy Gross Iser nie pochowali Paula Hirta na najbliższym cmentarzu w Bad Flinsberg (Świeradów Zdrój) by nie drażnić Rosjan. Jednak bojąc się gniewu Boga gdyby pozostawili jego ciało niepogrzebane, pochowali go potajemnie w pobliżu budynku szkoły.
Dziś ten budynek jest jedynym, który przetrwał z całej wsi. Działa w nim schronisko Chatka Górzystów. Kontynuowane są więc nadal w tym domu tradycje turystyczne i na jego gościnnym progu siaduje zapewne o zmierzchu duch starego Paula, lekko się uśmiechając.
Więcej o Gross Iser i innych wsiach, które zniknęły po wojnie przeczytacie w przewodniku alternatywnym autorstwa zespołu Green Gate „Turystyczny wehikuł czasu, albo drugi plecak z tradycjami”, także w wersji pdf.