Nad tą dość dużą wsią, lecz spokojną i raczej leniwą, niepodzielnie góruje zabytek klasy zerowej UNESCO – pocysterski Klasztor Sióstr Benedyktynek. Z tymże pięknym i zabytkowym kompleksem, gdzie zobaczyć można przyprawiający o dreszcze emocji cykl fresków Michaela Willmanna, zwanego śląskim Rembrandtem oraz autentycznego Rubensa, kojarzymy tę perłę stylu barokowego. A przecież jest z Krzeszowem związana historia wojennych skarbów, i to nie byle jaka. Dość powiedzieć, że wiele lat po wojnie stała się powodem skandali dyplomatycznych i była dyskutowana na najwyższych szczeblach władzy w Polsce i w Niemczech. Po angielskich nalotach na Berlin, nawet najzagorzalsi naziści zdali sobie sprawę z nieuchronnego obrotu koła fortuny i rychłej porażki Niemiec na frontach Europy i świata. Jak i w przypadku innych placówek muzealnych zbiory Pruskiej Biblioteki Państwowej postanowiono ewakuować. Dolny Śląsk uważany był za najbardziej bezpieczny obszar III Rzeszy i to właśnie tam przewożono większość kolekcji i zbiorów. Do Krzeszowa nie trafiły one od razu. Pierwszym przystankiem był zamek Fürstenstein (Książ) koło Waldenburga (Wałbrzycha). Niedługo później zamek Książ wytypowano na ostatnie schronienie i rezydencję Fuhrera i rozpoczęto prace budowlane przy użyciu przymusowej siły roboczej z obozów pracy. Zbiory nie były więc tam już bezpieczne. A były to zbiory niecodzienne. Ponad 1000 skrzyń(!) zawierało najbogatszą w świecie kolekcję rękopisów muzycznych, w tym dzieła Jana Sebastiana Bacha, Amadeusza Mozarta, Johannesa Brahmsa, Ludwiga von Beethovena, Josepha Haydna, Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego i wielu innych, nie tylko niemieckich kompozytorów. Były tam także dzieła słynnych bajkopisarzy – braci Grimm oraz najcenniejsze rękopisy, listy i autografy słynnych Niemców z kolekcji Karla Varnhagena von Ense i jego żony Rahel, między innymi Marcina Lutra, Georga Wilhelma Friedricha Hegla. A także ciekawostka i wielki rarytas o nieoszacowanej wartości materialnej i kulturowej: „Libri picturati”, rękopis opisujący historię naturalną Brazylii, składający się z wykonanych z niemalże fotograficzną dokładnością rysunków, szkiców i akwarel Alberta Eckhouta i Fransa Posta, którzy towarzyszyli holenderskiemu księciu Maurycemu von Nassau podczas próby zdobywania Brazylii w XVII w.
Pierwsze patrole czerwonoarmistów dotarły do Krzeszowa (Grüssau) 8 lub 9 maja. Nikt niczego tu nie bronił, ani nie zdobywał, a strzelano tylko na wiwat. Szczęśliwie, przy znaczącym udziale niemieckich zakonników, zbiory nie wpadły w ręce Rosjan. Przekazane zostały później pracownikom Ministerstwa Kultury RP, jednak braciszkowie nie poinformowali ich, co do wartości rękopisów. Gdy Polacy zorientowali się, co znajdowało się w Krzeszowie, wszystko przewieziono najpierw do pobliskiej Kamiennej Góry, a następnie do krakowskiej Biblioteki Jagiellońskiej i…utajniono na całe długie lata. Dopiero w 1977 roku ujawniono fakt posiadania zbiorów w Polsce (wcześniej posiadaniu księgozbioru w Polsce zaprzeczano i winą za jego zaginięcie obarczano Rosjan). Pozostał on w Krakowie, jako część zdobyczy wojennych. Pomimo stanowczych nacisków rządu Niemiec i skandalu dyplomatycznego podczas międzynarodowego festiwalu artystycznego w Krakowie w roku 1997, wiele z krzeszowskich pozycji nie jest do dzisiaj udostępnianych publicznie.